Monotonność
Z rana jak wstanę
Szybciutko przemielę myśli
Muszą ułożyć się nieprzyście
Tak jak lubisz...
Poźniej starannie przemebluję mój pokój
Łóżko przstawię na sufit
Na zielono pomaluję podlogi
Deskami zabiję okno
Nie lubisz monotonności
Wieczorem przekopię paznokciami ogródek
Znajdę każdy kamień
I zbuduję w końcu most
Już nie będę skakać
Nad niemożliwością żeby złapać Twoją dłoń
"Widzę płonące anioły upadające w ruiny Patrząc w dół dostrzegam siebie, jestem swoim własnym wrogiem "
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.