Morderstwo mojej duszy
Dla...
Tak bardzo chciałabym wziąć nóż
I wycelować go w Ciebie.
Krzyczałabym do Księżyca, patrząc,
Jak giniesz na mych oczach…
Wykrzyczałabym wszystkie słowa,
Których nigdy Ci nie mówiłam.
Powiedziałabym Ci całą prawdę
To, co nigdy mi się nie udaje…
Łzy ściekałyby mi po policzkach,
Spadając na koszulę Twą,
Rozdartą od mych ciosów…
Nie troszczyłabym się o Ciebie,
Uciekłabym potem,
Nieprzytomna i umierająca z
rozpaczy…
Lecz co by było, gdyby Ciebie nie było??
Mojego słoneczka na zachmurzonym
niebie…
Czy umarłabym z tęsknoty?
I tak właśnie to robię, odliczając
minuty
Do zobaczenia Ciebie…
Pewnie oszalałabym,
Bo każdy dzień bez Ciebie
Jest dniem straconym.
Żałowałabym,
Mimo bólu i ran, które mi
zadajesz…
Nie, nie zamierzam uśmiercić Cię.
Nie mogę wytrzymać bez Twojego uśmiechu,
Spojrzenia, dotyku…
Mimo że mnie ranisz,
Uwielbiam Cię ponad moje siły.
Jestem masochistką?
Nie, po prostu zawsze wierzę,
Że będzie lepiej…
Nie mam myśli o morderstwie, napisałam ten wiersz, wyzwalając po prostu moje cierpienia...Nigdy nie zabiłabym nikogo, a szczególnie...tego jedynego człowieka na Ziemi... Lecz może w końcu odnajdę światełko w tym ciemnym tunelu, zwanym Moim Życiem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.