Muzyka Twoich słów.
Może kiedyś, usiąde w blasku księżyca
zmieniona,
pewna swego, nie poddając się na oślep
życiu,
potrafiąc przy tym niezmiennie bronić
potoki swoich myśli.
I nie będzie mnie obchodzić, że wzgardzono
moim światem.
Może kiedyś zrozumiesz, że od dawna tkwi we
mnie potencjał,
pożałujesz, że przechodziłeś obok,
mijałeś,
nie wierzyłeś, że jednak nie zabierasz z
niej tego co najlepsze.
I osiągne wtedy stan ukojenia, wiedząc, że
się nie myliłam.
Może kiedyś, powiem ci co dla mnie tak
ważne,
że przysłania widok na najpięknieksze
pejzaże,
zamazuje wiarygodny obraz ciebie, łamie
protekcjonalne zasady.
I odejdę wtedy bez słowa tłumaczenia, z
lawiną mieszanych uczuć.
Może kiedyś...
A dziś bezwładnie chcę poddać się muzyce
twoich słów.
Więc mów... do mnie mów...
Przeklinaj zasady, ale nie łam reguł.
Po prostu wyraź swoje zdanie.
Dziś jeszcze nie zaprzeczę...
Dziś bezwładnie poddam się, tej pustej
muzyce,
twoich dziwnych, chorych słów. Więc mów.
W tle i tak rozbrzmiewa muzyka, zagra z
tobą za mnie.
Komentarze (2)
Muszę przyznać, że w pierwszej chwili gdy pojwiła się
tersć wiersza pojawiło się we mnie przerażenie ile w
dniu dzisiejszym słów przyjdzie mi przeszczytać. Ale z
czasem sens czytania stawał się coraz większy i
wartościowy. Tak więc jaki z tego morał? Pisz, pisz i
jeszcze raz pisz! :) Z resztą co ja biedny żuczek mogę
komentować... Podba mi się i tyle... :)
Miła nieznajoma napisałaś dobry wiersz, ale podałaś go
na wyszczerbionym talerzu i jego wygląd odbiera
apetyt. Przerobiłam go po mojemu, jeśli chcesz
zobaczyć jak to wygląda zapukaj do mnie na GG. Nie
stracił nic z wyrażonej przez ciebie myśli, tylko
wydaje mi się że teraz byłby chętniej czytany, bo w
tej postaci był zbyt ciężki. Masz wyobraźnię i piszesz
niebanalnie.