Na białym pegazie
Wzneść sie ponad szczyty rozmaite
Spowite zachwytem, lekko rozmyte
Błękitna tonią pokryte
Kolorową teńczą myte
W słońca blasku ukryte
O brzasku
Przy księżyca blasku
W karuzeli wiatru
Na pięknym płatku
Przy pirackim statku
Po omacku
O mroku
Przy dnia uroku
W każdym bądź razie
Na białym pegazie
Tak sobie marze
Lecz coś przestać mi karze
Myśli me zmarze
Świadomość ukarze
By znów oddać ją w darze
Gdzie czarne bazie
by Snajper
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.