Na brzegu konajacej milosci
(dziekuje za wszystko fifi-piekne wiersze)
Suchym szeptem zrysowales me porcelanowe
serce,
zimnym dotykiem zamieniles nas
w dwie niepasujace polowy.
Sprowadzilismy chmury nad nasz zwiazek,
a z mych oczu zaczal padac deszcz.
A ja jednak slepo poszlabym z Toba
w najciemniejsza uliczke Twojego
zwatpienia.
Jak najlepszy lekarz, ozywilabym Twoja
konajaca milosc
a lodowate slowa, ogrzalabym w cieplych
dloniach.
Na scianie namalowalabym Ci slonce,
by odstraszyc zle demony przeszlosci.
A gniew Twoj i niezgode wyrzucilabym za
drzwi.
Tylko pozwol bym na nowo byla pania Twego
serca...
Moja milosc taka sama, a juz wiersze inne... to przez mojego krolewicza z bajki, ktore ma swoje humory... przez mezczyzne mojego zycia, ktory nie wie czy mnie kocha i chaosem w glowie i sercu sie usprawiedliwia... a ja czekam pod jego domem w kaluzy lez...czekam az to minie, a jesli nie... to ostatni juz raz potkne sie o swoja glupote i odejde ze spuszczona glowa...jak najdalej stad.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.