NA DNIE
W głąb Twej duszy dziś spojrzałam
Krótkie mgnienie wystarczyło
Odsunęłam starą Przyjaźń
Odepchnęłam młodą Miłość
Stały z boku , kiedy chłodno
Zapuściłam oczu sondę
Dążąc do dna – gdzie ukrywasz
Swe tajemne , rwące prądy
Zawirował piach przestrachu
Muł frustracji ruszył w górę
Zassał mocno lej rozpaczy
Gdy wpadałam w Czarną Dziurę
Smutną przemierzałam przestrzeń
Wypaloną i jałową
Brakowało mi powietrza
Nie stać było mnie na Słowo
Kiedy wrócić zapragnęłam
Ciemnym mrokiem pokonana
Zasrebrzyła się pode mną
Kryształowa snów polana
Na niej Marzeń słodkich trawy
Obmywane morską wodą
Koralowce skrytych pragnień
Zachwycały swą urodą.
Za załomem lśniącej skały
Zarys mglisty zobaczyłam…
DOBROĆ skromnie tam siedziała
I... krągłe perły liczyła.
Komentarze (4)
Bardzo ładny wiersz i melodyjny, pełen przenośni.
Podoba mi się, tylko w ostatnim wersie za bardzo
załamuje się rytm. Może dałoby się to poprawić.
Przeczytałam kilka razy. Pozdrawiam ciepło.
Zarys mglisty zobaczyłam…
Możeeee z czasem mgła opadnie :):):)
dno wykańcza psychicznie, ale jak potem je miło
wspominamy...............
czasem warto zanurkować w czyjąś głębię, żeby się
przekonać co tam naprawdę siedzi...