na Dzień Nauczyciela
odkurzamy starocie... ciąg dalszy...
gdy do szkoły się chodziło
nauczyciel to był wróg
w kącie stawać trzeba było
potem wprost nie czułeś nóg
te linijki takie twarde
ręce puchły od nich dwie
ojcu się nie poskarżyłeś
bo poprawka czeka cię
choć starałeś się być grzeczny
to coś przytrafiło się
raz na lewo raz na prawo
często obrywało się
kiedy byłeś na wagarach
dużo natrudziłeś się
tyle kitu nawciskałeś
żeby nie wydało się
a przykładać do nauki
zbytnio też nie chciało się
wszystko było takie proste
a więc po co, na co, gdzie
tu o Burku tylko wspomnę
z nim się wiąże nauka ma
ten co czyta moje wiersze
tę historię dobrze zna
dziś on w budzie sobie leży
ja po świecie tułam się
on korzystał z moich książek
gdy mu podrzucałem je
dziś mam czas na przemyślenia
co do głowy cisną się
no i wiem com wpierw nie wiedział
tym ze szkołą zawsze lżej
i tym złym nauczycielom
którzy to uczyli mnie
w dniu ich święta chcę powiedzieć
dzisiaj to rozumiem że...
choć już tyle lat minęło
gdym ze szkołą rozstał się
to ja nadal ich wspominam
no i ani trochę źle…
i pozdrawiam tak świątecznie
jak też im życzenia ślę
niechaj w tych to ciężkich czasach
jakoś też odnajdą się
wielki „szacun” dla ich pracy
no bo nie zazdroszczę jej
żeby w klasach im trafiało
takich Tomków jak najmniej:)))
Tomek Tyszka
14 10 2013 Hull
Komentarze (38)
Tomku lekko i na czasie uważam ze na ten dzień
szacunku zapracowali nauczyciele
pozdrawiam
Należy im się święto i uznanie za ciężką pracę.
Dziękuję bozi, że nie zostałam nauczycielem, a mało
brakowało ,byłabym polonistką :)))))
Pozdrawiam cię Tomku.
Dzień Nauczyciela to dobra okazja żeby podziękować
wszystkim rozpylaczom wiedzy za ich pracę. Tomek
ładnie to uczynił - też za lanie po " łapach". Metoda
jak widać skuteczna - wspomaga pamięć . Ach obojętne,
wiersz fajny:)
podziękowania i pozdrowionka za odwiedziny u Tomka:)))
lecz to też nie wszystkich się tyczy tylko takich
idiodycznych
wielce naukowych tyczek w:)))
kiedyś uszy obrywali
później w twarz dostali
choć jeszcze się wyżywają
jak słodkie uśmiechy
na pierwszy dzień
mordęgą się stają
choć też tańczą
dzieci swoich wychować
nie umieją
za to uczyć w większości chcą w;)):)::):):)
To były czasy Tomku :) Jest co wspominać:)
Przeczytałam z przyjemnością, pozdrowionka-:)
och Tomku czyżbyś chodził do tej szkoły co ja? bo
czytając widzę siebie ha ha
pozdrawiam
Ja Tomku nie chodziłam na wagary. Przyszedł Milicjant
i powiedział ojcu, że jak nie puści mnie jutro do
szkoły, to pójdzie do więzienia. To był luty, a ja
pierwszy raz poszłam do szkoły. Macocha owinęła mnie
gałganami i jak kukłę wysłali mnie do szkoły,
oczywiście bez zeszytów i książek. Siadłam w ławkę. Za
mną siedziała wypasiona wielka dziewczyna i całą
lekcję dziobała mnie piórem w łopatkę. Jedna z
siedzących obok dziewczyn zgłosiła to nauczycielce.
odwróciłam się do niej, to celowała mi prosto w
policzek. Na przerwie podeszła i napluła na mnie.
Płakałam i poszłam do domu. Pozdrawiam.
miło ciepło o szkole, też mam mieszane wspomnienia,
choćby na siłę oduczanie od pisania lewą ręką no to
teraz piszę lewą i prawą, pozdrawiam serdecznie
Witam, piękny wiersz i taki swojski...wspomnienie
moich czasów szkolnych, takie były kiedyś reguły i
zasady...biednie ale śmiesznie i przebojowo szło się
przez życie...cudowny czar wspomnień podarowałeś
mi...dzięki Tomku. pozdrawiam serdecznie. życzę miłego
wieczoru.
Tomaszków? :) pozdrawiam
:)w mojej szkole już linijki nie straszyły, ale
książką raz oberwałam...
pozdrawiam:)
nauczycieli oczywiście również:):)
fajne, wspominkowo, nietuzinkowo, podoba mi się :-)
pozdrawiam
Ciepła refleksja:)
Pozdrawiam z uśmiechem:)