Na grobie syna Piotra
Szept listka co opadł - niemy jęk
cmentarny,
Zza grobu przesłanie, całkiem obumarły
Krzyk życia wygasły - na wieki bezszumny
Płacz i ból zaklęty w usta pełne trwogi
-
I zapadający gdzieś pośrodku drogi
Między padół ziemi a nieba szczyt dumny
-
W kolorze jesiennym, który ziemne soki
Wyhołubił w drzewie dębowym, wysokim,
Sięgając korzeniem aż do Piotra trumny,
Aby pić ze źródła zimnych warg koralu,
Żywe słowa pełne cierpienia i żalu,
Zaklinać je w drewna promienistych
kreskach
Do czasu gdy wzejdzie czas dębowej kośby
I w śmierci się dopełni sens szeptanej
prośby,
Utuliwszy ciało w sześciu prostych
deskach,
A potem znów przepłakać rok niecały
jeden,
Aby z ziemi wytrysła obrodziwszy niebem
Pieśń cicha i niema kruchego listeczka.
Komentarze (17)
Pomilczę...
Zatrzymałam się na chwilę:(