Na krawędzi
na dachu świata
podnóże w mgłę ubrałam sobą
jucznych myśli karawaną
wychodząc naprzeciw
gromkie pragnień dłonie
ku wynurzeniu niosą
haustem ciebie nęcone
jak powój lekką czyniąc
błądzę ślepa
serpentyn prostując drogi
wspinam uliczkami
zataczając w zaułkach
pijana tobą
zapachem bram odurzona
w szpic iglicy zaklęta
wieża rosnącej namiętności
ciebie chcę w fascynacji
ślepo zlizywane szaleństwo
w cuglach jeszcze trzyma obłęd
ust krawędź muśnięta ciałem
twardo łamie mój świat
chłodem kamienia
wiążąc ze sobą
Komentarze (20)
Sisy,Krystek,bardzo się cieszę z Waszych
odwiedzin!Dziękuję!
Piękne rozmarzenie w ciekawych, ujmujących wersach.
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękne zauroczenie, pragnienie namiętnego, zmysłowego
pożądania. Miłego wieczoru i spokojnej nocki:)
Stella,dziękuję!
Rozmarzyłaś. Nietuzinkowo :)