Na morzu, jak w życiu
Gładka i przejrzysta tafla morza niczym
dywan.
Statek na nim porusza się
majestatycznie.
Słońce i błękit nieba dodaje wszystkiemu
uroku.
I nagle strach i ciemność ogarnął
marynarzy.
Słońce spłoszone uciekło z błękitnej
sceny.
Scenografia się zmienia,
Złowrogo wkroczył mrok.
A z nim szare chmury i granatowe
niebo...
Jakby brudne, niedomyte.
Sztorm się nagle zerwał,
Żagle wraz z nim.
Pociągnęły statek,
Wszystko zostało zdmuchnięte niczym domek z
kart.
Ludzie się modlą, aby przeżyć.
Statek się buja i kiwa,
Mało nie zatonie.
W kajutach wszystko lata,
Z niewiadomych przyczyn wznieca się
pożar!
Iii!!??
Ulatuje życie...
Wszystko się kończy,
Symfonia grać przestaje.
Morze jest jak życie,
Głębokie i nieprzewidywalne.
Gdy jest burza musisz walczyć,
Albo się poddać.
Gdy się poddasz kończy się cały rejs...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.