Na pólkach..
Tak sobie myślę dzisiaj po latach
które de facto szybko minęły
zawsze alkohol miałem za brata
temu mnie żywcem nigdy nie wzięli
Zalany w trupa mijałem drogi
na końcu ich spokój dom i rodzina
jednak bezdroża plątały nogi
mgła była gęsta i miła była
Czasem ktoś znalazł poświęcił chwilę
jakby to siebie ze mną chciał zbawić
potem przepadał i tak był już w tyle
czemu nie zepsute próbował naprawić ?
Zostaw go grzmiał głos z nieba wszelaki
on musi plątać się po ziemi błądzić
są na tym świecie pomylone pijaki
ich gdzieś na końcu będziemy sądzić
Zasychało w gardle obtarcia też piekły
rosły godziny zmiażdżone w pył
czy to pijani czy trzeźwi jesteśmy
krew jest w obiegu wśród tętnic i żył
Krew która musi krążyć w krwiobiegu
tlen który musi wypełniać płuca
wejdź do pierwszego lepszego sklepu
powiedz co rzuca się wprost na półkach
Komentarze (4)
Przepięknie.
Chleb mój drogi on świeci w oczy,
bo tani YARI nikt nie przeoczy,
a kogo stać niech więc się truje,
w cichości ducha jednak współczuję.
Mię rzucają ceny ;)
Alkohol to przyjaciel, co ciągnie na dno... :(
Pozdrawiam :)
piękna refleksja pozdrawiam