na pomoście
blask lampy rzucał nikłe światło
przytłumiona muzyka prowadziła do
zamyślenia
świece wcześniej pogasły zdmuchnięte ze
złością
agresywnym słowem
nie było w niej siły żeby wstać zmierzyć
się z rozszalałym orkanem
swoją obecność znaczyła już tylko na
kartkach
a raczej w strzępach które jak modlitwę
zanosiła do ruin
topiła w źródełku
przez chwilę burzyła się woda barwiła
czerwienią
z otwartych ran
kiedy znowu stawała się lustrem odchodziła
zostawiając za sobą
kolejny krzyż
w pokoju gdzie lekki półmrok otulał
zasłuchanie
Bach wyciszał i zamykał oczy
prowadził po plaży
jak niewidomą
Komentarze (9)
Faktycznie wymowny, mroczny oraz smutny przekaz
porusza, pozdrawiam ciepło.
Smutny, rozbudzający wyobraźnię przekaz.
Pozdrawiam
Marek
Bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarze.
Pozdrawiam serdecznie.
Kantata Bacha o podniosłość i zarazem uspokojenie.
Zamyśliłam się.
Bardzo smutny wiersz o samotności, niezrozumieniu i
bólu...
Puenta zatrzymuje...
Dobry wiersz!
Pozdrawiam serdecznie
Z podobaniem wiersza,
pozdrawiam serdecznie:)
Wiersz przesiąknięty smutkiem...
Pozdrawiam
Podoba się, szata wiersza...
Pozdrawiam serdecznie.:)
bardzo smutne wersy.