Na rozstaju
Stał samotny krzyż, na rozstaju pewnym
Nikt nie słyszał jak łkał płaczem
rzewnym
Wygięte ramiona od słoty wznosił do
nieba
Poczerniałe palce sęków wyginała
potrzeba
- trwania
Stał tam i tylko próbował światu pokazać
Że jest pod tym lasem nie dał się
wymazać
Lecz podstawa już krucha i przegniła
pewnie
Pochyliła w przód poskręcane ciało
- pewnie bolało
Upadł i nie podniósł się już więcej
Złamana podstawia i złamane ręce
I płacz ucichł jakoś albo już stłumiony
Ziemia cię przyjmie krzyżu poraniony
- przyjęła zapachem
Umierał po cichu zadzierzgnięty strachem
Wszystkie lata stanęły z nieboskłonu
dachem
I tylko zapach pozostał ziemisty i łza w
oku
Z połyskiem szklistym, spłynęła powoli,
obficie
- i umarło życie
autor:inspektorek
Komentarze (1)
Wstrząsający wiersz jakby krzyż cierpiał razem z
człowiekiem Piękny chociaż tragiczny wiersz.Czy życie
musi być tak okrutne,przecież zimno wtedy jest bo
człowiekowi nie wolno darować takich ran aby bał się
żyć Bardzo dobry