Na ulicy cieni
Mijaliśmy sie jak cienie,na ulicy cieni,
od czasu do czasu,obok przeszedł ktoś...
z duszą na ramieniu i z sercem na dłoni,
marzyłem bez przerwy- niech się stanie
coś.
Patrzyłem na niebo obojętnym wzrokiem,
takim samym wzrokiem patrzyłem na
cienie,
spośród wielu setek mijających mnie,
w ułamku sekundy zobaczyłem ciebie.
Przechodziłaś obok ze spuszczoną głową,
z wyrytym na twarzy:Boże,jak mi źle...
chociaż nie wierzyłem,tak się właśnie
stało,
bo na jeden moment zatrzymałaś się.
Długo patrzyliśmy sobie prosto w oczy,
badając wzajemnie swoje przeznaczenie,
do czasu,gdy nagle zawołał cię on...
na ulicy cieni-utraciłem ciebie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.