Na zewnątrz chłód
przykryłem czapką
myśli gorączki
język jak szal wystawiam
wszystkim paranojom
nie poznasz czy dłoń
mam ciepłą
w skórze rękawic
bandażami wierszy
owijam duszę
nie widać że krwawię
pod dachem brwi
kolory oczu
są zawsze szare
za płotem kołnierza
schowałem dotyk
gładzę cieniem
szpaler kamienic
tylko w domu
rozgrzewam
różowe kapcie
policzków
samotnie
autor
Ignacy Barry
Dodano: 2006-01-18 00:13:01
Ten wiersz przeczytano 369 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.