Nadbrzeżna dziewczyna
........Dla kogoś, kto odważył się wyjść ze swojej skorupy, i aby był już stale odważny.....
zobaczyłeś ją , biegła boso brzegiem
a wokół niej piach i kamienie…
dokąd biegła, ja nie wiem
pewnie do mety spełnienia
czemu nie wołałeś? choć szeptem za
nią…
nie mogła cię słyszeć, myślisz…
przecież ona jak ziemski anioł
spowita ciszą – najcichszą z cisz
nic nie mówiła? nie słyszałeś…
biegła uparcie, włosy tak jakoś rozwiała
nic jej nie dałeś? nie miałeś…
a serce? zapomniałeś!
szedłeś po jej mokrych śladach w piasku
dumałeś… a dlaczego i po co?
żyje ona w duchowym obrazku
odżywa szczególnie z księżycową nocą
targa tobą tajemna i zła rozpacz
ta tęsknota stale w duszy rośnie
mówię, idź na brzeg jeziora i zobacz
ona nadal tak samo i dziś biegnie
czy pójdziesz? tego nie wiesz
dlaczego odwagi stale ci brak?
idź, wstawaj, żyj i nie leż!
bo serce rozerwie ci żal!
wstałeś, dla świętego spokoju wyjdziesz
a czy za dłoń jej chwycisz?
i razem z nią do tej mety dobiegniesz?
czy znów swe życie spłycisz!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.