Nadzieja?
Sama jestem sobie winna... Pozwoliłam na to, by pewna historia się skończyła.
Kolejny raz przegryzam ten smutek
Głupia jak but, wije się u nóg nadzieja.
Trze się o udo, wspina po ciele
Chce by ją zauważono.
Trącam ją łokciem,
Ręką odpycham
Nachalna...
Nie pozwala połknąć wspomnień,
Chcę je strawić i się pozbyć,
Ta jednak usilnie sprawia, że krztuszę
się
I wypluwam wspomnienia, które
Nadzieja ocalić chce od zapomnienia...
Komentarze (2)
Interesujący wiersz, napisany nietuzinkowo,
przeczytałam z przyjemnością.
Coś w tym jest, zawierz instynktowi. Może wspomnienia
warte są ocalenia. We mnie rozbudziłaś emocje, a
piszesz klimat wiersza obojętny. No cóż.