Nadzieja
Nadzieja zawsze umiera ostatnia...
to miał być świat idealny
ukryty przed innych oczami
w nim twoje miało być miejsce
i nikt tu nie miał mnie zranić
tu ciepłem twym miałam się koić
oddechem na moim ciele
by szczęście żyć mogło z ludźmi
potrzeba wszak tak niewiele
to tylko ciche szepnięcia
których nie słyszeć miał Bóg
bo miłość gdy nie strzeżona
zamienia się w łzy i trud
to zwykły świt i poranek
pod kocem z twojego ciała
gdybyś szanował tę miłość
wciąż by nas pieścić chciała
to usta ust spragnione
spojone w uścisku namiętnym
ten świat już taki zostanie
na zawsze na wieczność zamknięty
teraz wędruję bez celu
w przyszłości roztacza się pustka
i krok za mym krokiem podąża
niezłomna nadzieja oszustka
Komentarze (17)
Smutny, ale sama piszesz, jest nadzieja. Pozdrawiam
Bardzo ładny wiersz. Jednak Boga napisalabym z dużej
litery:-) Pozdrawiam:-)