Nadzieja
Na wieczorny spacer się wybrałam
po całym dniu odpocząć chciałam
spacerując wolno miedzy drzewami
spoglądałam w niebo rozświetlone
gwiazdami
I chociaż tak bardzo tego nie chciałam
złe wspomnienia wróciły
i znowu mnie zasmuciły.
Usiadłam na ławce
łzy z oczu się puściły.
Wtem do mnie dziwna Pani podeszła
chusteczkę mi podała
i bardzo cicho wyszeptała:
Chociaż idziesz drogą ciernistą i ciemną
ja nigdy cię nie opusciłam
i zawsze przy tobie byłam.
To ty o mnie zapomniałaś
i pomocy mej nie chciałaś !
Kiedy już się oddalała
kim Pani jest za nią zawołam
lecz tylko w szumie wiatru usłszałam
Nie tać nigdy nadziei.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.