Nadzieja
Budzę się, żal i smutek wypełnia mą
duszę,
pada deszcz, każda kropla spada na
ziemie,
tak ja i moje serce nie wyobraża sobie,
życia bez ciebie.
To ty każdego dnia i nocy,
wypełniałaś chwilę,
bez której nie mam już mocy,
ani życiodajnej siły.
Serce me płacze, przykrywają je cienie,
należy tylko do ciebie, jest twą
częścią,
nie pozwól by łzy się do końca wylały,
bo umrę a wraz ze mną twoje najcenniejsze
dary.
Są słowa, które dają radość
I te, które przynoszą cierpienie, ale te
odejdą w zapomnienie,
moje słowa są szczere i tak umieram bez
ciebie.
Serce nadal bije, wyrywa żebra,
nie strudzenie kocha tą, która
zatruła moje sumienie,
błagam cię przebacz.
Teraz widzę płomyk na niebie,
który jasno świeci dla mnie i dla
ciebie,
marze o tym by cię znów objąć,
pocałować,
odgonić złe cienie, które odbierają mi
tchnienie.
Rany, które zadałem, uleczę,
nie pozwolę by niszczyły twe biedne
serce,
tylko daj mi tę nadzieje, że jeszcze raz
pozwolisz mi ujrzeć siebie.
Twe oczy są jak bez dna ocean,
kiedy w nie patrzę nie potrafię się
gniewać,
gdy się uśmiechasz czuje, że coś się we
mnie otwiera,
kocham cię kochanie moje bez
wytchnienia.
Nadal płacze, wyciągam rękę,
Proszę chwyć ją, a kiedy to zrobisz,
Niech czas zamrozi ten moment,
wówczas będziemy żyć wciąż myśląc o sobie.
„Widząc, patrzysz, a patrząc nie
widzisz”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.