nagie chwile...
gdzie podziać zmysły motam się w tobie
uciekam płonę w zawiłej mowie
ruchów pościeli
bogowie gwiazdy w dłonie ujęli
wdarła się magia w siły spełnienia
łapię za cugle oddechy w drżeniach
w piersi falami
ciepło uderza
źrenica gardło w czerni rozszerza
milknę
kres drogi
kaplica kolan
wciśnięta w zwarte prężne ramiona
odpływ powolny
spięty powojem uczucia
który miłosne zdroje
oplata zgrabnie plecionym włosem
chwile bezbronnie nagie i bose
Komentarze (32)
Cudny.Powabny. "kaplica kolan".
przed snem taki wiersz czytam a żona w pracy ...
cudeńko ...dobranoc ...