Naiwnosc...
Naiwnosc stala przede mna...
Z drwiacym usmiechem zajrzala w oczy...
Pocalowala w policzek rozbudzajac marzenia
naglym wspomnieniem lata
Przebila serce...
Jak maly aniolek bawiacy sie wlosami
usiadla na mej twarzy...
Aniolkiem byla wiec nie mozliwa by
dotknac...
Usilowalam chwytac kurczowo za
nozki...bojac sie ze odfrunie przesylalam
pocalunki...
Noca blaskiem ksiezyca odbila sie na mojej
twarzy...
Gdy nastal swit zniknela...
Zostalo tylko slonce i wypalilo miejsce po
pocalunku...
Ja przygnieciona wdeptana w ziemie malymi
stopkami...probuje wstac...
Znow czekam az nadejdzie zalosny aniolek
naiwnosci...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.