najszczęśliwszy człowiek pod...
siedział przy ścieżce w parku
uśmiechnięty z rozanielonymi oczami
tulił prawie pustą półlitrówkę
i mrugał uwodzicielsko w stronę słońca
ciałem w kałuży za krzakiem głogu
a duszą
duszą przy niej
uśmiechniętej rumianej
gdy jeszcze powtarzała że tylko on
on i na zawsze
nie chciał pamietać tej czarnej limuzyny
do której wsiadała po roku
jak uciekała wzrokiem
i uśmiechała smutno
widząc go na ulicy
na zawsze pozostanie jego księżniczką
jedyną i najwspanialszą
przystawił szyjkę do ust
mrugnął porozumiewawczo do stokrotki
rosnącej obok
on najszczęśliwszy człowiek na ziemi
rozbitym jak fale o burty statku........
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.