Namalowana
Narysowałam cień na kartce papieru,
szkicem znacząc prawdę o swoim
istnieniu.
Bladym byłam widmem jeszcze dla Ciebie,
więc kreski stanowczością ukazałam
siebie.
Kiedyś dostrzegł już pierwsze moje
zarysy,
gdy ujrzałam ciekawość na Twoim obliczu,
ferią kolorów zaczęłam się bawić, aby na
zawsze już Twój wzrok do mnie przykuć.
W różanym pastelu ciało umoczyłam,
miodową poświatą gdzieniegdzie oblałam,
ud, bioder i brzucha krągłości linię
delikatną,
zmysłowa falą utoczyłam nieśmiało.
Złotem pokryłam włosów kaskadę, meszkiem
aksamitnym kobiecość naznaczyłam, oczy
dziewiczym błękitem oblekłam, pyłkiem
karminowym usta zwieńczyłam.
Piersi powabnych poprawiłam kontury, by
sprężystością wzrok Twój przyciągały.
Sutkom kawy z mlekiem odcień nadałam,
by kolorem do smakowania wargi
zachęcały.
Krzyczę wyrazistością do Ciebie,
kształtami
kuszę niezmiennie: dostrzeż rysunek
skończony w pięknie swym niepojęty.
Zachwyć się barwy harmonią, zapatrz w
doskonałość kreski. Niech widok mój
w Twojej pamięci zapisze się po wieków
wieki.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.