Namaluję mój świat farbami emocji.
Zamiast nieba, będą ściany mojej duszy.
Zamiast wzgórz, moje dłonie,
zamiast oceanu, mój wzrok ściemniały od
nocy.
A ściany będą koloru zachodzącego słońca,
bo taki we mnie koloryt mieszka.
I nie będzie na nim ludzi, tylko cienie ich
namiętności,
wielkością zależne od wędrującego słońca.
Bo słońce na nim będzie!
Słońce, które swoją czerwienią rozpala
pożar na ścianach duszy.
I księżyc będzie!
Zakrzywiony sierp, rogami do góry.
Na pogodę, na dobry dzień.
Czas namaluję wyblakłym zdjęciem na
ścianie,
takim pożółkłym, w niemodnej ramce,
która przybita gwoździem ciągle się
przekrzywia.
I kiedy już będzie gotowy,
kiedy już zmieszczę na nim wszystko,
werniksem go pociągnę, by czas nie zrobił
mu krzywdy.
Potem usiądę na krzesełku z dala od
sztalugi,
zapalą papierosa, wargi umoczę w kieliszku
wina,
i będę na niego patrzeć.
Obraz mojego świata.
Namaluję kiedyś taki świat, i zamieszkam w
nim...,
kiedyś namaluję... .
Komentarze (2)
ładny będzie Twój świat
pozdrawiam:)
Ładnie. Dobrej nocy.