...nareszcie...
cichy szept przerwał milczenie...
jeszcze tylko ust drżenie...
dłoń podnosisz...
ja wiem...
chcę byś był tylko snem...
nie chcę dłużej byc obok...
proszę idż inną drogą...
wiem już że nie chciałeś tak...
ale przebaczenia brak...
ja zapomnieć nie umiem...
nie potrafię żyć w tłumie...
ja miłości normalnej dziś chcę...
co to znaczy pytasz mnie ...
i uśmiechasz głupio się...
miałaś wszystko...
nie masz nic...
jak chcesz sama teraz żyć..............
ja odwracam tylko głowę...
wszystko zrobić teraz mogę...
i zamykam domu drzwi...
koniec zdarzeń,Twojej gry...
jestem wolna...
tańczyć chcę..
nikt nie zrani więcej mnie...
słońce świeci,wieje wiatr...
mnie ubyło chyba lat...
i uśmiechem witam dzień...
jestem wolna...to nie sen..
Komentarze (4)
Pięknie.. ale ta wolność kiedyś może przerodzić się w
samotność...
Przejmujące słowa,gdy podnosił ręce...Wiem,że lepiej
odejść w porę i móc się uśmiechać...szczerze i
naprawdę szczęśliwie...
Wiersz zapewne bardzo osobisty. Podoba mi się
szczerość. Gratuluję dokonania trudnego wyboru.
ale czy lepiej w tej wolnosci?