Narkoman
Widzę, jak leżysz pod ławką w parku.
Wiem, że nikt do ciebie nie podejdzie.
Nikomu przecież, nie potrzebny narkoman,
Z pożółkłą strzykawką w ręku.
Ledwo trzymający się na nogach.
Ze zniszczoną duszą i ciałem,
Myślący tylko o kolejnej działce.
Gotowy zrobić wszystko,
Aby wbić w żyłę odrobinę tego świństwa.
Gdy tak leżysz, myślę sobie.
Może miałeś kiedyś jak każdy marzenia,
Może chciałeś się wyrwać z cierpienia
Jednak zamiast to zrobić
Skułeś swe ręce kajdanami
ubezwłasnowolnienia
Poprosiłeś o pomoc złego człowieka,
A może to ciekawość zawładnęła twym
umysłem?
Dlaczego wziąłeś?
Już nigdy się nie dowiem.
Skończyłeś ze sobą.
Jeden złoty strzał
I kolejne serce przestaje bić.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.