narodziny poezji
mówią że poezja rodzi się wraz z nami
nieporadnie kroczy zanim dźwięk swój
wyda
zachwycona pięknem kreśli epizody
nie wie jeszcze o tym ile trudu przed
nią
chwyta palec weny by nie zranić baśki*
chwiejnym krokiem brodzi wokół
balustrady
anielskim muśnięciem wspina się na
szczyty
dynda przy utworze czyta poematy
w subtelnym dotyku nie ma w sobie
równych
gdy osiągnie sławę spoczywa na laurach
fraza jest jesienią niekoniecznie złotą
przy kubku herbaty ożywia wspomnienia
Komentarze (19)
Tak to jest. Poezja rodzi się i dojrzewa. Ale czy
umiera? Nie wiem.
Z podobaniem wiersz. Pozdrawiam
Dołączam do czytelniczek, którym wiersz przypadł do
gustu:) To "w" przed "sobie" zdaje się być zbędne.
Miłego dnia:)
to dyndanie mnie zauroczyło.
Rodzi się z nami, dojrzewa wraz z nami ale
niekoniecznie umiera.
Pozdrawiam serdecznie :)