NASTOLETNIA MATKA
Była bardzo młoda, lat 15 miała,
zawojować swą wolnością cały świat by
chciała.
Cieszyła się życiem...jak każda
nastolatka.
„Zobaczysz...źle
skończysz”...mawiała jej matka.
Nawet nie pamięta, czy chciała...czy też
nie.
Poszła z nim do łóżka...oddała jemu się.
Wiecie jak to jest...dyskoteki szał,
muzyka,
No i ten alkohol...świadomość zanika.
Lecz powoli znikał z jej twarzy ślad
radości.
Każdy mówił „Ej...przytyłaś”,
pojawiły się też mdłości.
„Jesteś w ciąży drogie
dziecko”...ktoś pozwiedzał słowa
te,
słowa, które wtedy słyszała jak przez
mgłę.
Nie wiedziała co ma robić, tyle nocy
przepłakała.
W szkole już wszyscy wiedzieli, matka też
się dowiedziała.
Gdzie? Z kim? No i kiedy?...wciąż pytania
zadawali.
„Musisz to dziecko usunąć”...w
taki sposób doradzali.
Nikt się nawet nie zapytał, czego ona sama
chciała,
Nosząc dziecko pod swym sercem z czasem
mocno pokochała.
Nie wyobrażała sobie, by je oddać w obce
ręce.
Gdyby krzywda je spotkała...pękłoby jej
wtedy serce.
Dnia któregoś własna matka powiedziała
krotko jej:
„Musisz zrobić coś z tym dzieckiem
albo z domu wynoś się”
Więc zaczęła się pakować...ból głęboko
gdzieś chowając.
I zamknęła drzwi za sobą...łzę z policzka
wycierając.
Czy płacze w tym momencie? Czy też się
raduje?
Czy wybaczyła swojej matce? A może
nienawiść czuje?
Jaki ma stosunek do tych, co jej
„doradzali”?
Czy ma żal do ludzi...którzy ręki nie
podali?
Cóż...co dalej się działo...nikt już się
nie dowie,
Dalszej jej historii już Wam nie
opowiem.
Własny życia scenariusz dopisać
możecie...
Jaki Wam się podoba...jaki tylko
chcecie..
Nie wiem jak Wy...ale ja mam nadzieję, że dziecko tej dziewczyny nie płacze...lecz się śmieje...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.