Natalia dzisiaj obudziła się...
Natalia dzisiaj obudziła się nad ranem.
Dziewczynki spały słodko w sąsiednim
pokoju.
Mąż nabierał powietrza, miarowym oddechem,
uśmiechając półgębkiem do zdrowego wzwodu.
Jeszcze miesiąc temu nic nie było jak
dzisiaj.
Rząd butelek po piwie kwaśny rzucał odór.
A w sąsiednim pokoju przeraźliwa cisza
zamieszkała z widmem "Nie wrócę już do domu
!".
A jednak wróciła. Sama nie wie dlaczego.
Właśnie parzy kawę w starym, czarnym
ekspresie.
Podłoży papierek, żeby stół się nie
kiwał...
Może znów się poczuje, jak kiedyś...
szczęśliwa.
Z tych paru miesięcy, gdy mieszkała u
matki,
trzymając w zanadrzu bogatego kochanka,
i ciesząc się z luksusu ukradkowych
randek,
nie pamięta takiego przyjemnego ranka.
Płacz pamięta. Histerie - "My chcemy do
domu".
"Do domu!" (w którym zbyt głośno było przed
rozstaniem,
w którym każda rozmowa, każde jedno
zdanie
kończyło się wzajemnym, o wszystko,
obwinianiem).
Zaraz wstaną dziewczynki. Zawsze tak się
budzą.
I zaspane przydrepczą do rodziców łóżka.
"Pewnie dla tych chwil, pan Bóg godzi
ludzi...."
- myśli, patrząc przez palce odbite na
lustrach.
Komentarze (16)
oj jak Ty to robisz że ciągle serwujesz życie tak
niebanalnie i zawsze coś innego... jak zwykle bardzo
ciekawy wiersz.