Nawet do mnie się nie zbliżaj
Nawet do mnie się nie zbliżaj,
Dość mam już poniewierania.
Wolę przybić się do krzyża,
Niech przed tobą mnie osłania.
Na początek byłaś miła,
Gotowałaś, i sprzątałaś.
Zawsze wiernie przy mnie tkwiłaś,
Taka cicha, taka mała.
Niczym myszka w swojej norze,
Skromniuteńka, i cnotliwa.
Później było znacznie gorzej,
Wychodziła twarz prawdziwa.
Taki kocur jak pantera,
Albo jeszcze gorzej - lwica.
Co partnerów swych pożera,
I podwójne ma oblicza.
Przeraziłaś mnie okrutnie,
Do dziś zginam w strachu członki.
Stałem się leniwym trutniem,
Który lęka własnej żonki.
Nawet do mnie się nie zbliżaj,
Dość mam zmyłek w długiej drodze.
Wolę przybić się do krzyża,
Albo zrobię to - odchodzę.
Komentarze (4)
weź też jeszcze na odchodne
kup jej kwiaty niech pamięta...
niech pod swoje skrzydła
weźmie inne już pisklęta
Pozdrawiam serdecznie
Kolego! Jest to wyznanie niewierzącego. Tak bywa, że
zamiast napić się w pubie, facet kupuje całą beczkę
skwaśniałego piwa.
Mogłabym dzisiaj to samo powiedzieć. Pozdrawiam.
Fajny wiersz. Dobrym tytułem byłaby "Metamorfoza". W
przedostatniej strofie zamiast "który lęka własnej
żonki" czytam sobie "co się lęka własej żonki",
chociaż wtedy z kolei powtarza się "co" z
poprzedniej strofy. Jednak to "lęka" bez "się"
brzmi msz dziwnie. Miłego dnia.