Nić...
A gdy pęknie nić życia, gdy rozetną ją w
pół…
Nie już nie ma co walczyć, nie ma co brnąć
dalej…
Nie potrzebnie wierzysz, że będzie
dobrze…
Nie ma nic co może Ci pomóc…
Nie prawda… Nie łap się
brzytwy…
Poucinasz sobie tylko palce…
A spadniesz jeszcze dalej…
Nie ma ratunku…
Nie pogrążaj się i tak za dużo
zrobiłeś…
Zła…
To nie tak że Bóg cię nie kocha…
On ma na ciebie wyj….e…
Ma gdzieś kim byłeś, jesteś czy mógłbyś
być…
Jego nie robi twoje błaganie…
Ale pomyśl ile za to dał ci w
zamian…
Żyłeś… Chodziłeś po świecie…
Zyskałeś sporo…
Powiesz „…i co z
tego!?...”
Może i masz racje…
Ale czy nie takie było, jest i
będzie…
Życie…
Ach cóż za piękne słowo…
Ile dusz by podpisało cyrograf…
Z diabłem…
By móc chodź przez jeden dzień…
Wrócić do żywych…
Setki?... Nie!!... Tysiące?... Nie!!...
Myślisz że znasz taką liczbę…
Jesteś w błędzie…
Nikt jej nie zna…
Nikt jej nie pozna…
A ty zwykły śmiertelnik…
Uważasz, że ją znasz…
Wstydź się…
I tak już jest za późno…
Zaraz odejdziesz…
Zostanie po tobie pustka…
Płacz bliskich…
Może tęsknota…
Zawsze, gdy wszystko zaczyna… Się
układać…
Gdy jest tak jak marzysz… Życie daje
nam „popalić”…
Gdy życie…
Gdy życie nabiera rozmachu, pęka cienka
nić…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.