nić prysła
I już nic, nić prysła
wybuchem rozpaczy
krainę osłaniając,
gdzie kto nie spojrzy
tam gorycz
po lewo jezioro ryb
smutku pełne,
a że obfite
wędkarzy bez liku,
po prawo pszenicy pola
deszczem nostalgii użyźniane,
za laskiem rzeczka cierpieniem rwąca,
wszystko tu smutne, ponure,
brak tu nadziei, odwagi
i są też w puszczy zmory upiorne
duchy co jeszcze już za życia umarły
A jam
promykiem słońca radosnym
szczęśliwym byłem,
skaczę po swej krainie,
lecz w gąszczu drzew
czuję się lżej,
tam sobie w cieniu przysiądę,
zasnę, odpoczne...
Komentarze (1)
hmm przeczytałam chyba z pięć razy, oj nasza kochana
przyroda... pozdrawiam:)