Nic zdrożnego
Jak patrzę w swoje przeznaczenie,
To nie dostrzegam nic zdrożnego.
I obiecuję, że nie zmienię,
W tym wydawnictwie już niczego.
Ktoś się wysilił na wyrocznię,
Początek dał, i zakończenie.
Teraz spokojnie niech odpocznie,
Ja swoim życiem trud docenię.
Nawet podoba mi się puenta,
Pasuje do mojej postaci.
Może troszeczkę nadto święta,
A świętość nigdy cnót nie traci.
W środkowej części zazgrzytało,
Usunąłbym fragmencik mały.
Zbytnio rodzinie się dostało,
A to fundament jest wspaniały.
Jeszcze do dzieci takie wcięcia,
Tego nikt może nie dostrzeże.
Po co uwagi do dziecięcia,
Dziecko przyganę bierze szczerze.
Żonie zaś słusznie się dostało,
Zdradzała mnie dwanaście razy.
A i to jeszcze było mało,
Ona przyciąga same skazy.
Lecz moje to jest przeznaczenie,
Inni nie warci są uwagi.
Dlatego treści w nim nie zmienię,
Dumny zostanę, chociaż nagi…
Komentarze (8)
dobry :)
Tadeuszu, król jest nagi ale dumą wielki, pozdrawiam
Masz humorek fajnie sie czyta jestem na tak .
Fajny wiersz, życiowe podejście do życia :)
O cholera, to nawet bez kąpielówek puściła kantem, tak
całkiem nago? Przepraszam , to tylko taki nieskromny
żart i wiadomo - to tylko wiersz i z realnym życiem
nic nie ma wspólnego, do tego naprawdę dobry.
Pozdrawiam:)
Król jest nagi...pięknie...miłego dnia.
Podpisuję się pod komentarzem Karaszpiekła. Pozdrawiam
i miłego dnia życzę:-)
Podoba mi się Twoje podejście do życia. Nagość
przyodziana w Dumę.
Szkoda , że żona niewierna. Pozdrawiam.