Nie
Dedykowane Befamie choc nie ma z nią nic wspólnego... Chciaż w sumie ma... bo podniosła mnie na duchu a przez te linijki prześwituje nadzieja, wiara, chęcią biegnięcia do przodu... Na przekór wszystkiemu i wszystkim...
Gniotąc pięści
Ocieram twarz
Z potu, łez i krwi
Słów gorzkich i
Ludzkiej pogardy...
Zaciskając zęby
Zmuszam się do oddechów...
Podnoszę się na kolana
Po czym odrywając je od ziemi
Rozkładam ramiona czekając
Na nadejście czegoś
Co nie ma prawa istnieć...
I choć chcą całym sercem
I duszą swą zabić...
Nie odejdę, będę waszego
Życia obrzydzeniem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.