NIE DOSC MI
Nie dość mi ciągle sytych snów
Przepięknych codzień switów
Nie dość szukania nowych słów
By chwałę wznieść zachwytu
Nie dość zdumienia wiosną gdy
Trawa sie zieleni
Gdy swierszcz do ucha śpiewa mi
I w słońcu świat się mieni
A latem wciąż otula mnie
Cień drzew nieoceniony
I lekki wietrzyk który dmie
Po twarzach rozpalonych
Wszak każda pora roku kończy się
Wieńcząc swój własny taniec
Odchodząc niewiadomo gdzie
Nim nowy czas nastanie
Wiosna i lato-błogi czas
Jesień to czas dojrzały
Co zdobi liscie w tysiąc barw
Ja zaś znów oniemiały
A zaraz przecież czeka nowy
Zimowej bieli puch
I mróz po twarzach pieści zdrowy
Rzeki ozdobi lód
Nie dosść mi ciągle sytych snów
O wiośnie i o lecie
Gdy piękna jesień przyjdzie znów
I zima sie przywlecze
A ja pośrodku będe stał
Tego teatru zdarzeń
Nieopisaną widząc dal
Przestrzeni moich marzeń
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.