Nie miłosna litania
Uczucie uwięzione w skarbnicy prawdy,
wydostać się pragnie,
lecz brak tchu- brak sił
nas dwóch.
To tylko wiatr przepływa
tworząc mizerny wizerunek,
mnie samego- ciebie też,
nas dwóch.
Ukląkłszy nad Twym żywotem,
paciorki zmawiam liczne,
byśmy my- razem byli:
nas dwóch.
Słowa przenikać nie potrafią,
nie słyszysz tego,
ty- ja widzę...
nas dwóch.
Lśnienne Twe oczęta,
na pogaństwo mej duszy,
wpatrzone głęboko:
-nas dwóch.
litanii ćwierć zmówionej,
Tobie, całość jej, daruje,
Ja żem winien naszej złości,
-nas dwóch.
Kłamstwem staje się uczucie,
Twe takie ciemne, łudzące,
Ja milczeć chcę, lecz nie to jest dane.
-nas dwóch.
Żem oszukał swe duszne ciało,
Tyś wybranką, lecz nieosiągalność trudna
tak.
Nie ma nas dwóch,
Jesteś ty i jestem ja...
choć bardzo tego chcę,
byśmy byli MY.
Komentarze (2)
Wybacz jeśli błądzę, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu,
że bohater wiersza złożył śluby kapłańskie. Ciekawa
forma wiersza.
litania to prośba, ty prosisz o MY by było, zarazem
bijesz się w piersi bo to twoja wina jest więc tutaj
też akt żalu, dla mnie na plus