Nie mów nic
Straciłam wiarę w siebie
I w swoje możliwości
Tracę wiarę w Ciebie
Zbyt wiele przeciwności
Nie ufam swoim myślom
Nie chcę one znów kłamią!
Nie ufam Twoim słowom
Nie chcę one mnie ranią!
Nie mów nic ja spadam
Gdzieś w otchłań zapomnienia
Ze złudzeń się okradam
Nie przerywaj milczenia!
Mówią że nadzieja ostatnia
Umiera z trzech sióstr zaklętych
Mówią że jest jak latarnia
Oświetla drogę przeklętych
Dla mnie jej nigdy nie było
Lub była gdzieś poza nami
Pragnienie tylko łudziło
Że znajdę ją między snami
A miłość zakwitła na moment
Tak nikły że niedostrzegalny
Wśród ciszy przebiegła przez podest
I znikła w podmuchu parnym
A wiarę straciłam we wszystko
A może jej nigdy nie miałam?
A może była tak blisko
Że przez to jej nie widziałam?
Więc nie mów nic to nie pomoże
Nie trać na słowa swych sił
Choć są wzburzone jak morze
Żar zawsze w nich będzie się tlił
Być może znów kiedyś zapłonie
Miłością nadzieją i wiarą
I cały mój strach gdzieś utonie
Przed słowem wzburzonym i karą
Lecz zanim to nastąpi
Nim nazwiemy życie snami
Zanim brzeg marzeń się rozstąpi
Ileż cierpień jeszcze przed nami
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.