Nie odchodź...
Na szczycie sama stoję bez ruchu
Wiatr kołysze moje długie włosy
Suchy piach się ze łzami plecie
Wciąż z dołu słychać cichnące glosy
Na widnokręgu widać mgłę
Przy ziemi piekielne ciemności
Do raju zbyt wiele schodów
Nie masz szans bez kawałka miłości
Łatwiej zrobić krok w przepaść
Spadać i czuć się przegranym
Wyrzucić każdą perłę z serca
I nie czuć się nigdy kochanym
Melodia znów jest inna od nut
Za plecami słońce promienieje
Deszcz nie przestaje opadać
Ale z Tobą tylko zło topnieje!
Nie odchodź, zostań w tę jedną noc
Wiem, że możesz gwiazdy darować
Krople deszczu w płatki róż zamienić
Choć za mną, nie bój się spróbować
Twe delikatne dłonie pokonają ogień
Z wiatrem będzie gnał glos Twój cichy
Twe spojrzenie zasadzi ogród miłości
W nim nie wyrośnie ni jeden kwiat lichy
Nie odchodź, zostań jeszcze dzień
Poprowadź proszę me serce i duszę
Zaczaruj pocałunkiem ostatni raz
Podaruj oddech, bez niego się uduszę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.