NIEBO I, II, III
II
Uwierzysz?
- powiedziałaś drżącym głosem
przez łzy spływających z Ciebie
strumieni niedowierzania.
Faktycznie Go znów wyczułaś.
Spojrzałam przez okno kuchenne...
Pierwsze kroki na górnych stopniach
mostu stawiał uśmiechnięty
mężczyzna - takim Go zapamiętałam
(wybacz).
Dalej wydawało mi się widzieć
złoto iskrząceego się ptaka
- a to Ty byłaś.
Tuż za Nim, choć tyle przed.
Chyba On trzymał Cię za rękę...
Pamiętam ciepły, letni wiatr
- ten z każdych wymarzonych wakacji.
Teraz kojarzę!
U dłoni.. Serdeczny palec...
Złoto iskrzył się
To tam zawarł swój uśmiech
i każdy kolejny dzień
Wasz - tylko dla Ciebie.
III
A Ty tak słabo się rysujesz
w mojej wyobraźni.
Taki bez celu jesteś?
Taki przezroczysty choć tak wyraźny.
Nie potrafię przypisać Ci miłości,
nie chcę wieczności.
Wyglądasz - Ty również wybacz -
jakbyś snuł się cieniem
serdecznym za mną.
Jakbyś był płomykiem, ktory chce
dosięgnąć topiącego się lodu.
Ale wyglądasz też jak zobojętniały ból
przemieszczany przez wiatr
donikąd?
Nie jesteś ni lekki, ni ciężki.
Czy wybaczysz, że tak to się
zarysowało?
Czy się myliło pióro
drgające nad kartką papieru...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.