Niech w chwili tej spłonę
Rozrzucam słowa na wiatr słońcem
skąpany,niech on je wykrzyczy,może ma
przepis na ogarnięcie tego,co rozbłysło,co
oszołomiło mnie,
ja nie wiem jak powiedzieć,że świat
zdobyłem,że jestem panem siebie,panem swych
ulic,swych ciemnych kątów,teraz sługą każdy
sen.
Wzywałem rzeki,wzywałem
góry,łąki,lasy,wiatry i ognie,wzywałem Boga
i piekłem się stawałem,
a głos nie uszedł dalej niż za róg,gdzie
samotności sługusy prośbę zabijały.
I niby nic już,dawno w objęciach
przepaści,choć systemowe racje układały się
na moich dłoniach,
lecz wciąż martwy,jak skała skąpana we
krwi,jak zwłoki zapomnianej padliny,w
mokrym zagnitym rowie.
Bo nie było miłości,bo nie było
spełnienia.Nie było mnie,ani tu,ani na
drugiej jeszcze stronie,
lustro zaparowane bólem,lustro pęknięte
żałością.
A teraz?Kto schwycił losu gardlo przepite
zdobycznymi duszami?
Kto powiedział:dość?Kto miecz niedoli
złamał?
Kto?Dla mnie i dla nas,
Dziś świat służy mi,plastyczny niczym glina
zrodzona z rozkwitu marzeń.
Mam Ciebie,mam dłonie delikatne,bo już nie
zaciskają się na kolcach przeznaczenia,
znów rozkosz krzyczy zgniecionym
prześcieradłem i nie jest to pustego
pożądania skrzywienie.
To kolejny lot wyżej niż wysoko,wyżej niż
aniołów podwieszone sufity,
to miłość bez oddechu,to usta Twe,naprężona
od pieszczoty szyja.
Dłonie znów splecione i może będzie
bolało,zaraz albo zaraz potem,
ale to chwila,całe moje życie,niech w
chwili tej spłonę.
Zapatrzony w dal,zamyślony,próbuję
rozwikłać tę zagadkę,
Kocham.Wystarczy?I kto rządzi światem?
Kto ma klucze do losów ludzkich,kto
otworzył te kolejne tajemnicze drzwi?
Czego chciał nauczyć mnie?Kim jest
oddzwierny nieba?kimżeś jest kluczniku
niebios?wyrzuć klucz ten,zostaw nam otwarte
serca i spokojne sny.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.