Niedziela w Carrefour’ku
Gdzie tak pędzą te ludziska?
Do Carrefour’ka na igrzyska!
Biegnie ojciec, biegnie matka,
A z nią cała dziatwa.
Tu promocje, tu gratisy
Są podarków pełne misy.
Hostessy swym urokiem zachęcają,
Nasze zmysły rozbudzają.
Szarpią towar z półek te ludziska,
Marketing sprytnie im to w rączki
wciska.
Przyszedł facet kupić bochen chleba,
A pcha wózek wypełniony aż do nieba.
Nie ma forsy- płaci kartą
Tyle dobra- przecież warto!
W lesie czy markecie są pułapki
O nich w domu się dowiecie.
Wyczyszczone konta, kieszeń pustką
świeci
W rękach pełne torby, a w nich same
śmieci.
Tak niedziela boża cała
W wielkim sklepie nam zleciała
Na zakupach, podziwianiu, biadoleniu
Inne sprawy pozostały w zapomnieniu.
Oj zmieniają się nam obyczaje,
Czy na lepsze? Głowy ja nie daję.
Może lepiej zamiast do
Carrefour’ka
Pójść w niedziele do kościółka?!...
Komentarze (5)
Oj tak... wiele rodzin wybiera teraz współne zakupy w
supermarkecie i tak świętują niedzielę... smutne to.
Dobry w swej prostej wymowie wiersz.
Jedenaste przykazanie: Nie chodź do marketu
głodny.gratulacje.
oto typowa polska niedziela- satyrycznie, ale jakże
prawdziwie przedstawiona!
w samo sedno, dobry wiersz
nic dodać nic ująć .. świetna riposta..brawo ...
...)))