Niedzielne popołudnie
Wkroczył ojciec z rowerem.
Za nim rowerek poprowadził synek.
Po skosie, bok pasów.
Gdy samochód zdążył zahamować,
- Ty baranie! - od ojca usłyszał.
Przechodnie spuścili głowy.
Ja nie byłam już pewna, czy komputer jest
najgorszym niedzielnym wrogiem.
A chłopczyk ze łzami w oczami
pomyślał, że miał z a m i a r
pochwalić się jutro chłopakom w szkole,
że był na wycieczce z
Tatą.
autor
Mms
Dodano: 2016-09-05 18:39:05
Ten wiersz przeczytano 1442 razy
Oddanych głosów: 25
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (39)
Nie tylko przed snem przyjdzie liczyć barany :(
naga prawda, przywołuje wspomnienie, mama tata synek
idą ulicą ,ojciec go bije tak po prostu pięścią,
dziecko może dwu letnie. OPRAWCA. Ona ze spuszczoną
głową zastraszona. Interweniowałam. Gdzie ci mężczyźni
prawdziwi tacy?
Niech baran nie mówi tak do dziecka.
Rejestrujesz, Mms.
Kto tu jest baranem? Krew mnie zalewa!
i kto tu prawdziwy baran??!!
Dziękuje Basiu, Mirabell i MM :)
Co on chciał od dziecka,baran jeden?
Pozdrawiam
Kolejny fajny rodzic :) dobre mini
mocne ale odezwanie do dziecka bo bezbronne a winny
jest rodzic
Pozdrawiam Małgosiu:)