Niepokój opuchlizny.
Oczy budzące niepokój
- nie patrzą.
Bez źrenic krwią płaczą;
plamy,brudne od strachu.
Tonę w tą przestrzeń
Nie-umysł woła,
rozcina osobny węzeł rzeczywistości.
Gubię lęk gdy lek spowija żyły.
Nieprawdziwa Rzeczywistoś
- ma iluzja wątła tylko ...
Zapominasz mnie poprzez uchylone drzwi
i zamknięte ramiona.
Dlaczego kruszy się ta twarz,
jak rozdzierane prześcieradło ?
z pełni w nicośc
z krwi w naiwnośc ?
Przypalam siebie,by
ułożyc mozaikę
rozbitej w popiół twarzy.
Nie zbieram okruchów,kawałków ze stali
po to by dowiedzie się
że
w czarnych oczach
tkwi moja pleśniejąca nicośc.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.