(NIE)SAMA
...metafizyczny wymiar ukochanej osoby...
Blask świec tańczy po ścianach
w rytm niesłyszalnej muzyki
poddany hipnozie
w nieświadomości
uciekających godzin.
W półmroku,
otulona puchem
jedwabnej pościeli,
delektuję się
rogiem obfitości
nocnej ciszy.
W sercu poruszenie,
świeży podmuch uczuć...
Dlaczego?
...Przecież jestem sama...
Świadomość unosi się
w próżni zmęczonego ciała,
w pragnieniu drży...
Dlaczego?
...Przecież jestem sama...
Utulone ciszą ciało
w marzenia porywa sen,
na ustach moich
ktoś pocałunek składa.
Dlaczego?
...Przecież jestem sama...
A może już nie?
...a usta Twoje jak kaszmir...nie przestawaj...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.