niespełnione obietnice
nazywali nas leśnymi
a my nie zważając na to
łukiem mijaliśmy
dyskotekowe kakofonie
budowała się wyobraźnią
drewniana chata pod Komańczą
kominkowe szczapy
serca ogrzewały
w zasadzie nie wiem co nas poróżniło
lecz nie krzyczeliśmy z bólu
rozłąki
rozczarowania
wiem że jesteś szczęśliwa
i masz trójkę dzieci
ja też nie narzekam
na los łaskawy
pamiętam jednak
szepty i słowa
poskładane
na ciepłym policzku
autor
esteban
Dodano: 2011-01-15 15:27:51
Ten wiersz przeczytano 537 razy
Oddanych głosów: 14
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (10)
Ciekawy kawałek poezji. Zostawia z pytaniem, czy
podmiot żałuje? A jeśli nie, to nie prawdą jest teoria
o istnieniu tylko dwóch połówek jabłka. Pozdrawiam :)
przepięknie... rozmarzyłam się :-)
Jak latwo przejsc od planow na wspolne zycie, do
rozstania.A miala byc chatka w
Bieszczadach....Coz,trzeba ze soba rozmawiac,wyjasniac
zatargi.
Dobre. Ciepłe. I moje.
Bardzo osobisty wiersz, ciepły, pełen romantycznych
wspomnień, dobrze się czyta :)
Bez rymów a interesująco..Bliskie klimaty.. M.
rzeczywistość odległa a jakże bliska przelana na
wiersz... Tyle w nim miłości. Pomimo smutku jaki
zawarty jest gdzieś pomiędzy słowami, dodajesz
otuchy...dziękuję.
Jednocześnie smutny i przepełniony romantyzmem. Bardzo
mi się podoba, pozdrawiam ciepło.
piszesz ładnie i ciepło (dla mnie to N. Sparks w
pigułce :)
wspólny dom ...rodzina...plany ...zostały szepty na
policzku ...pozdrawiam