Niewinnosc w kruchym ciele...
Tak brutalnie traktowane
Krew splywa.. wrzask i placz
Tato nie bij...
Ucisz sie -krzyczy kat
Za co te dzieci sa tak ponizane?
Za wylana zupe? Za nie posprzatanie?
To boli.. wciaz krzycza
Matka w kuchni placze
Ojciec jak sadysta tłucze mocno pasem
Maja niecale 10 lat
A juz tak ostro ksztaltuje im sie swiat
Z brakiem sil i nadzieji patrza cierpieniu
prosto w twarz..
Gdzie spokoj i harmonia?
Tato przestan to nie tak...
Leza bezbronne na podlodze domu
On nie przestaje nie spuszcza z tonu
Leje i kopie , krzyczy i pluje...
Matka wstala zaraz zwariuje..
Nic nie robi bo po co? Sprzeciwiac sie Panu
swiata
On tutaj rzadzi za matke , za siostre , za
brata..
Az w koncu po godzinie wielkiej rzezni
Przestal bic .. mowiac .. do lekcji...
Z plamami krwi na swoich ubraniach
biedne aniolki ida do siebie...
Za to ze sa mlode?
Ze nie zawsze sie sluchaja?
Az tak je skarcic?
Dorosli? Taki wzor na zycie daja?Pomyslec
by trzeba jak to mocno boli..
Kiedy wlasny ojciec krzywde im robi....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.