niezauważona
Jestem jak drzewo,
niewidoczne przez piękno innych, którym
mnie nie dotknięto.
Nie zauważają mnie, bo dookoła są
wspanialsi,
potężniejsi,
bardziej majestetyczni.
Zwracają uwagę nawet na mniejsze, lub
szersze odemnie.
Czemu nie ja?
Mam krzywy pień?
Za mało liści?
Czy nie są dość zielone?
Ile to już razy, ryto na mnie serca, z
inicjałami zakochanych.
Niestety, zawsze w miejscu, gdzie marzyłam
o swoim imieniu, znajdowało się inne.
Ten niewinny napis na korze jest raną,
szczególnie silną na sercu. Niestety,
środek się nie goi.
Inni odbierają mi wszystko,
powietrze,
słońce,
widoki,
miłość...!
Jednak czekam z nadzieją, że pewnego dnia
znajdę się na drodze pewnego wędrowca,
który zmęczony podróżą, odpocznie przy
mnie, chłodząc się w cieniu utworzonym
przez moje gałęzie. I wtedy zauważy moje
ukryte piękno, doceni mnie taką, jaka
jestem i taka mnie pokocha.
Może dopiero gdy mnie zabraknie, ktoś
przechodząc zauważy, że się zmieniło, że
CoŚ tu brakuje, ale i tak nie będzie pewnie
pamiętać co...
To CoŚ, to JA...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.