Niezawsze Anioł jest lub musi...
Wiersz jest moim autoportretem
Dawniej piękność,
Lśniąca blaskiem bieli,
Swych złotych włosów
I lazurowych okrągłych oczu.
Ze skrzydłami tak przejrzystymi,
Jak jej dusza.
Z głową uniesioną wysoko,
Dumna z siebie szła prosto,
Zatrzymując się co chwila,
Widząc ludzkie cierpienie.
Oddawała cząstkę siebie,
By innym było lżej.
Pragnęła szczęścia innych,
Rezygnując ze swego.
Tyle przeszła...
Widziała świat z różnych stron,
Próbowała zmian.
Teraz... idzie smutna
Głowę ma opuszczoną na dół,
Jej oczy nie mają wyrazu,
Twarz przysłaniają kruczoczarne włosy.
Ma połamane, czarne skrzydła,
Czarną, postrzępioną sukienkę.
Idzie obdarta z honoru i ambicji
Nie może patrzeć na świat pełen wad,
Na ludzką fałszywość, kłamstwa i zawiść.
Nie ma sił, żeby walczyć ze złem.
Utraciła wiarę i nadzieję,
Miłość zamieniła w żal i nienawiść.
Oto oblicze Czarnego Anioła...
Upadłego Anioła...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.