Niezłamana bólem samotnej
...Godząc się z losem swych dni, przyjmuje na siebie ból, stojąc twardo na czarnej ziemi, by umocnić swą dusze, serce i umysł na jeszcze gorsze chwile swojego istnienia....
Z wiatrem lekkim i suchym jak kwiat,
przeżytej już dawno miłości uniesień,
wypuszczam z głowy bańki marzeń,
pękających z zetknięciem samotności.
Bańki przejrzyste, tak bardzo mydlane,
budzą w duszy szare uczucia i wiarę,
w której po ciuchu wciąż sama trwam,
licząc każdą łzę wytartą swoją dłonią.
Radości i szczęścia w sercu pragnę,
przyjmując od losu zarośnięte chwile,
chwastami gorzkimi jak ciemne noce,
pełne codziennego cierpienia oczu.
Topiąc się w kroplach szczęścia,
czym bym była nie zaznając bólu?
Jak jesienny uschnięty w słońcu liść,
złamany w pięści małego dziecka.
Prabuty; 07.06.2007r.
Komentarze (1)
ból jest czasem potrzebny, by trzeźwo ocenić swoją
sytuację. inaczej, tak jak piszesz, najmniejszy
problem byłby dla człowieka ogromnym wyzwaniem.